
Charakter jednego z najdzielniejszych polskich ułanów XX wieku, gen. dyw. Gustawa Orlicz-Dreszera, doskonale oddaje następująca anegdota. Otóż podczas wizyty kilku oficerów i generałów w Sulejówku, Marszałek przy powitaniu ich w obecności swoich córek, pocieszał chore wówczas na ospę dziewczynki słowami: - Każdy to musiał przejść, nawet panowie generałowie byli chorzy. - Ja nie Komendancie! - odparł zdecydowanie gen. Orlicz-Dreszer, stukając ostrogami. Piłsudski spojrzał na niego i odrzekł: - No tak, oczywiście, wy, Dreszer, nie byliście chorzy. Was, jak by zabili i wrzucili do Wisły, to popłynęlibyście do Krakowa zamiast do Gdańska. Byle zrobić na przekór.