Lechoń był szalenie uzdolniony, okrzyknięto go „następcą wieszczów” i „księciem poetów”. Tuwim tak wspominał pierwsze kontakty literackie z Lechoniem: - "Kiedy drżący i blady skończył czytać „Mochnackiego”, zerwała się pierwsza w Polsce burza oklasków na cześć poezji. Poczuli ludzie, że tu się bania z poezją rozbiła i pójdą z niej „dymy po całej literaturze”.
W dedykacji Tuwim pisał Lechoniowi
- „Czy ja cię kocham,
Spytaj słowi-i-i-ika” –
-------------------------
Nie! Raczej spytaj Tuwima,
A on Ci odpowie szalenie
Leszku-goju! Żyj w spokoju
I-jak bida-idź do Żyda
Sam z głowy napisał
Julian Tuwim (4I 1922)
Innym razem Tuwim pisał dedykacje Lechoniowi:
Bardzo kochanemu Leszkowi
Zawsze jego
Tuwim
(obok na sąsiedniej kartce dopisał:)
Idź od mędrców do guślarzy,
Kocham Cię Leszku Bardzo
Julek (Warszawa 1933)
Jedna z dedykacji napisanych przez Tuwima, uważana jest przez znawców za mistrzowską. Gdy poeta ofiarował Lechoniowi tomik Puszkina wpisał mu: „Polskiemu Puszkinowi – żydowski Lechoń”.
Swojego żydowskiego pochodzenia Tuwim nie krył, nawoływał Żydów do asymilacji, jak pisze jego biograf T. Januszewski we wstępie do książki „Julian Tuwim. Utwory nieznane”: - Tuwim chciał pogodzić miłość do Polski, jej kultury i języka, z miłością i wiernością do własnych żydowskich korzeni. Poeta napisał kiedyś: Daleki oczywiście od antysemityzmu, zawsze byłem, jestem i będę przeciwnikiem umundurowanych brodaczy i ich hebrajsko-niemieckiego bigosu oraz tradycyjnego kaleczenia mowy polskiej. Najwyższy czas, panowie, obciąć długopołe kaftany i kręcone pejsy, a także nauczyć się szacunku dla języka narodu, wśród którego mieszkacie. Innym razem poeta żartował: Moja matka jest Krukowska, babka Łapkowska, prababka Dillon, a dopiero praprababka Goldberg.
A co podzieliło tę trójkę? Ideologia i polityka, mimo, że Wieniawa hołdował zasadzie Marszałka, że „polityka to k…” i polityką się nie zajmował, tym bardziej nie mieszał jej do przyjaźni i podobnie jak Lechoń był antykomunistą. Tuwim z kolei lewicował i komunizował. Wg Mieczysława Grydzewskiego Tuwim był geniuszem, wielkim poetą, ale miernym człowiekiem. Niewątpliwie stworzył mnóstwo wspanialej poezji, która sama się broni, doskonale operował językiem polskim. Co do jego poglądów politycznych nie wiem, czy Tuwim Miał jakiś skonkretyzowany światopogląd, którego bronił. Bolał go bardzo antysemityzm, stąd jego zauroczenie Sowietami, szczególnie w czasie II wojny i pogląd, że komunizm uwolni Polskę od antysemityzmu. Niestety, nie wziął pod uwagę wielu innych komunistycznych przyzwyczajeń. Właśnie to jest znamienne, jak wielu Żydów, zafascynowanych było socjalizmem, komunizmem i Rosją. Rosjanie dokonywali przecież pogromów, wypędzali ich, ci przybywali do Polski, która przyjmowała ich zawsze gościnnie. A i tak wielu Żydów ma więcej szacunku dla Rosjan niż dla Polaków. Zdaje się, że to zauroczenie Tuwima Rosją Sowiecką zniszczyło jego przyjaźń – najpierw z Wieniawą, później z Lechoniem. Będąc w USA wspierał komunistów, depeszował do Erenburga, „lobbował” na ich rzecz etc. Idee socjalizmu – wolność, równość, braterstwo urzekły go. Niepotrzebnie jednak kierował się odwetem, nawet gdy pamiętał, że endecy wysyłali go w 1936 r. do getta. Napisał wtedy, że nawet gdyby go wygnali to i tak wróci do Polski i podpisał się: Julian Tuwim – poeta polski. Emigracyjny rząd w Londynie nazywał faszystowskim, co było przesadą i niegrzecznością, ale nie przeszkadzało mu brać od tego rządu pieniądze na życie. Z drugiej strony W. Szymborska napisała więcej ku czci Stalina i niewielu jej to wypomina, pewnego innego noblistę Lechoń nazwał „stalinowską świnią”.
Tuwim w czasie wojny wyjechał z Lechoniem do Brazylii, gdzie m.in. Artur Rubinstein obu finansowo wspierał i pomógł zdobyć amerykańskie wizy. Po przybyciu do NY byli w stałym kontakcie, po kilka razy dziennie dzwonili do siebie, często się widywali.
Tuwim chętnie wrócił do okupowanego przez Sowietów kraju. Zawsze mówił, jak wiemy, że wróci do Polski niezależnie od sytuacji, był owacyjnie witany przez komunistów, w tym przez J. Borejszę, m.in. prezesa „Czytelnika”, wieloletniego jego wydawcę. Poeta namawiał do powrotu z emigracji innych artystów, za co oberwał nieźle m.in. od Lechonia, Wierzyńskiego, Hemara czy Balińskiego, którzy nie wrócili. Tuwim dostał w Warszawie piękne mieszkanie (jak wielu innych), podejmował wobec Bieruta zobowiązania literackie. Fraszka Hemara z tego okresu, przywołująca i Wieniawę, do którego przyjaciele zwracali się "Bolciu" mówi:
„Jedno mnie ciekawi na tym dożywociu,
Czy Tuwim do Bieruta, także mówi Bolciu”
Pułkownik i poeci
Zaraz po tym, jak „wybuchła Polska” w 1918 r., do Lechonia i Tuwima dołączył niebawem w Warszawie Wieniawa, szukający odpowiednio „natchnionych” przyjaciół. Był ich stałym kompanem zabaw, pośrednikiem i buforem między „Belwederem” a miastem. Często płacił w kawiarniach rachunki za opiniotwórcze towarzystwo, które tworzyło odpowiednio przyjazny klimat wokół Marszałka – szczególnie po przewrocie majowym. Środowisko cukierni „Ziemiańska” jest tu najlepszym przykładem ideowo-towarzyskiej współpracy m.in. naszych trzech bohaterów. Wieniawa powiedział, że tylko dwa zawody godne są prawdziwego mężczyzny: kawalerzysta i poeta.
Słonimski pisze w „Alfabecie wspomnień”: - Tuwim, Wierzyński, Iwaszkiewicz czy Boy wracali do swoich żon, do domu. W tym bractwie tylko ja i Lechoń byliśmy wtedy kawalerami i po „Ziemiańskiej”, po obiedzie u Simona czy Langnera, po różnych wizytach, kinach czy teatrach tłukliśmy się noc całą do drugiej lub trzeciej nad ranem.
Wieniawa, który często „tłukł” się z nimi, stawiał się świeży o godz. 6.00 w koszarach swojego 1. Pułku Szwoleżerów czy później w Komendzie Miasta.
Jednym z piękniejszych wierszy o Wieniawie jest wiersz Tuwima Męki z powodu Wieniawy, napisany w styczniu 1929 r.. Poeta nie może w nim „opędzić się” od osób proszących o protekcje Wieniawy (łącznie z Marszałkiem):
Co kilka dni się do mnie
Ktoś nowy z prośbą zgłasza,
Zaczyna arcy-skromnie
I bardzo mnie przeprasza:
„Pan mnie wysłuchać raczy,
O drobna chodzi sprawę
Co to dla pana znaczy?
Pan przecież zna Wieniawę” (…)
Rozstania i pożegnania
Lechonia i Wieniawę śmierć dopadła na emigracji, w Nowym Jorku, gdzie obaj tragicznie zginęli, przy czym powszechne przekonanie, że Wieniawa zginął śmiercią samobójczą nie jest do końca udowodnione.Można doszukiwać się udziału osób trzecich w tej śmierci, historycy nadal to badają. Lechoń wyskoczył z 14. piętra hotelu Henry Hudson przy 57 Ulicy 8 VI 1956 r. Żył w ciągłej depresji, nostalgii, tęsknocie za krajem, osamotnionym, bez rodziny (był kawalerem). Wybuch II wojny do końca życia oceniał jako IV rozbiór Polski.
Po śmierci Wieniawy jego córce Zuzannie powiedział, że nie ma już nikogo bliskiego. W NY obu żegnały tłumy nie mieszczące się w kościele św. Stanisława B i M na Manhattanie, trumnę Lechonia niósł m.in. gen. W. Anders. Piękną mową pożegnał go K, Wierzyński, który podsumowując czasy skamandryckie rzekł, że Lechoń był konserwatywny, Tuwim prymitywny, on prowincjonalny. Wieniawę i Lechonia pochowano na cmentarzu Calvary (Queens), obu ekshumowano i przewieziono do kraju. Wieniawę w 1990 r., Lechonia w 1991 . Lechoń był gorliwym katolikiem, np. w dorosłym życiu tylko raz opuścił Pasterkę. Po śmierci Wieniawy (1 lipca 1942 na Manhattanie) pięknymi wierszami i tekstami pożegnali go przyjaciele, w tym Lechoń, Wierzyński, Kowalski, Hemar. Tuwim literacko przemilczał tę śmierć, o ile wiem, nie był na jego pogrzebie. Następnym, który zmarł spośród trzech przyjaciół był właśnie Tuwim – 27 XII 1953 r. Lechoń napisał po jego śmierci, że śnił mu się parę dni po tym, jak zmarł: - wyszeptał do mnie słowa przeprosin i zniknął.
Główne pęknięcie, osłabienie i właściwe zerwanie przyjaźni z Tuwimem przez Wieniawę nastąpiło po tym, jak Tuwim opublikował wiersz Do prostego człowieka, opublikowany w październiku 1929 r. w antyrządowym „Robotniku”. Komuniści ogłosili nawet, że Tuwim przyłączył się do nich, co zaogniło jeszcze sytuację. Znając sowieckie fascynacje Tuwima, niektórzy uwierzyli w to. Wiersz był pacyfistyczny, nawołujący do buntu przeciw bogaczom i geszefciarzom, którzy oszukują prostych ludzi. Trochę jednak było to napisane lekkomyślnie w sytuacji, gdy Polska dzięki żołnierzom Legionów Piłsudskiego odzyskała niepodległość, gdy tysiące żołnierzy zginęło w I wojnie, wojnie polsko-ukraińskiej i polsko-bolszewickiej w obronie granic odrodzonego państwa. Wiadomo było, że Polska potrzebuje dużej armii i karnego wojska, aby utrzymać dopiero co odzyskaną niepodległość. Wszczęto postępowanie karne wobec Tuwima, gen. Śmigły-Rydz publicznie zakazał Wieniawie spotykania się z „towarzystwem” w „Ziemiańskiej”. Pod wpływem Wieniawy Tuwim wydrukował od razu oświadczenie wyjaśniające „nieporozumienie” i przepraszające. Może i dzięki temu Wieniawa wybawił go z opresji, ale przyjaźń zaczęła słabnąć. Osłabła ona jeszcze z innego ważnego powodu, otóż żona Tuwima i Wieniawa mieli romans. Tego Tuwim nie wybaczył przyjacielowi i też zapomniał o nim. Wspominał go, co prawda, w Kwiatach polskich, ale bezimiennie. Kontakty Wieniawy i Tuwima osłabły do tego stopnia, że podczas przebywania obu panów w czasie wojny w Nowym Jorku, według mojej wiedzy, nie kontaktowali się tam ze sobą. Hemar w wierszu Pułkownik i poeci napisał jeszcze w 1935 r.:
Uczucia były coraz
czulsze i gorętsze
Aż przestali siadywać
Co dzień na półpiętrze
Zbyt wiele różnych rzeczy
Za złe sobie brali
Oni jemu – że pisze
On im – że tacy śmiali (…)
Przebywając w Nowym Jorku , Tuwim, który nie mógł nie wiedzieć o masowych mordach Stalina, o okrucieństwie bolszewików wobec Polaków , Ukraińców, o Katyniu… podjął współpracę ze Związkiem Patriotów Polskich w Moskwie. Wydał tam w 1943 r. tomik wierszy. Jeszcze wcześniej, w 1942 r. Lechoń nie wytrzymał tej odmiany i w sposób okrutny wygarnął Tuwimowi te sowieckie umizgi, mimo, że przyjaźń ich (jak tłumaczył Tuwim w kilka dni po tym liście): była niezmącona i jak wiekowi przystoi (25 lat!), mocna i trwała. Oto fragment listu Lechonia do Tuwima:
(…) Twoje postępowanie, nie liczące się z uczuciami, można to śmiało powiedzieć, całego narodu polskiego, postępowanie, którego nie można, jeśli chodzi o dojrzałego człowieka i pisarza Twej miary, usprawiedliwić i to dziś zwłaszcza, lekkomyślnością. Nie chodzi tu oczywiście o radykalne poglądy społeczne, których bezwzględność byłaby zresztą u Ciebie przyjacielu ministrów i wojewodów nowością. Nie mam Cię też za tak naiwnego, abyś myślał, że mniej od Ciebie pragnę najlepszej w Polsce doli dla chłopów i robotników. Mogę i muszę Cię jednak zapewnić, ponieważ Twoje informacje polityczne pochodzą najwyraźniej ze złych źródeł, że jeśli istnieją między Polakami różnice zdań, co do polityki polsko-rosyjskiej i taktyki, jaką należy w niej zastosować – to nie ma Polaka czy będzie nim gen. Sikorski, Matuszewski, Ciołkosz (…) czy Pragier, który by nie uważał, że bolszewicy postąpili wobec Polaków jak mordercy i zbrodniarze, godni swoich niedawnych sprzymierzeńców, zbójów hitlerowskich (…) Co do mnie to nieludzkość właśnie Twojego stosunku do bolszewickich nikczemności i spieniona nienawiść do tych, którzy brali razy za Polskę, gdyś Ty zarabiał ciężkie pieniądze, bawiąc świetnymi zresztą piosenkami odbiera mi wszelki smak przyjaźni z Tobą. (…) Zechciej przyjąć zapewnienia mego żalu, że wbrew mej woli tak kończy się nasza wieloletnia przyjaźń.
Tak skończyła się wielka przyjaźń Lechonia z Tuwimem. Wcześniej z Tuwimem zerwali Wieniawa, Grydzewski, Yolles, Gałczyński… ale to już inna historia. Całą Trójkę darzę wielkim szacunkiem, choć najbliższy emocjonalnie jest mi B. Wieniawa-Długoszowski, jest to mój wzorzec osobowy, ale także osobista przepustka duchowa do osoby marszałka Piłsudskiego. Chylę czoło przed geniuszem Tuwima i romantyzmem Lechonia.
Wojciech Grochowalski
Artykuł ukazał się w numerze 11. czasopisma „Kultura i Biznes” Listopad-Grudzień 2003
Jan Lechoń (1899-1956) poeta, publicysta, dyplomata, wydawca i tłumacz. Członek przedwojennej grupy literackiej „Skamander”, autor szopek politycznych, redaktor m.in. tygodnika satyrycznego „Cyrulik Warszawski”. Pochodził z biednej rodziny, żył bardzo skromnie, właściwe nazwisko Leszek Serafinowicz. Polak- Żmudzin. W latach 1930-1939 attache kulturalny w Paryżu, do końca życia przebywał na emigracji, od 1941 w Nowym Jorku, gdzie popełnił samobójstwo. Urodził się w Warszawie, którą darzył największą miłością.
Julian Tuwim (1894-1953) wyjątkowy poeta, publicysta, członek „Skamandra”, autor doskonałych tekstów kabaretowych, wierszy dla dzieci, poematu Kwiaty polskie; redaktor „Cyrulika Warszawskiego”, pisał teksty dla Ordonki, tłumacz m.in. Puszkina. Pełnił „za sanacji” rządowe stanowiska w kulturze, od 1939 do’46 na emigracji, m.in. od maja 1941 w Nowym Jorku. Zmarł nagle na serce, w Zakopanem w pensjonacie „Halama”. Z urodzenia był łodzianinem, polskim Żydem.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski (1881-1942), żołnierz, poeta, dyplomata, z wykształcenia lekarz. Urodził się w Galicji, polski szlachcic, polski patriota, generał dywizji, dowódca szwoleżerów, adiutant Marszałka, attache wojskowy i ambasador, wyznaczony na Prezydenta Polski. Przyjaciel artystów, sam malował, pisał wiersze i piosenki, tłumacz m.in. Conrada i Baudelaire’a. Wielki miłośnik 3K (koń, koniak, kobiety).Zmarł tragicznie (wypadł z IV piętra kamienicy) w Nowym Jorku, w którym przebywał od lipca 1940 r.